Tatopani, Nepal, 2017
19.04.2017 (Dzień 16)
Po nocy spędzonej w pokoju pełnym robaków, czekam na ranek z utęsknieniem.
Marpha, Nepal, 2017
Przenosimy się dalej, czyli do Tatopani i znowu korzystamy z autobusu. Powody pozostają takie same - zakurzona droga, brak czasu i oszczędzanie kolana.
Bilet kosztuje ok 7$ od osoby. Teoretycznie dystans nie jest jakiś spory, bo tylko 30-40km, ale nam przejechanie tego odcinka zajmuje 6 godzin… zatem argument “oszczędność czasu” przestał być racjonalny.
Transport w Nepalu to osobna historia. Autobusy są bardzo stare i bardzo brudne. I oczywiście nigdy nie jest tak, że nie ma w nich miejsca. Miejsce znajdzie się zawsze. Nasze plecaki lądują na dachu i pozostaje mi wierzyć, że na nim pozostaną.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Miejsce mam w “kabinie” kierowcy. Autobus jest podzielony na dwie części, w tej bardziej luksusowej są normalne siedzenia i po prostu jak masz miejsce, to siedzisz i się nie martwisz, że ktoś cię z tego miejsca zepchnie, jedyne o co się martwisz, to brak klimatyzacji.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Natomiast jeśli już wszystkie miejsca są zajęte, to masz jeszcze szansę siedzieć we wspomnianej kabinie.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017**
Tym razem oprócz kierowcy było tam 9 dorosłych osób i dwójka dzieci. Do tego towary przewożone z jednej wioski do drugiej i tak na przykład znalazło się też tam mleko w woreczkach, które po jakimś czasie zaczęło przeciekać.
Ja całe 6 godzin musiałam walczyć o swoje miejsce na ławeczce, bo siedziałam z brzegu i byłam regularnie z niej spychana.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Mam wrażenie, że Nepalczycy po prostu siadają sobie wygodnie i nie przejmują się, że ktoś inny nie ma miejsca. Na moje prośby przesunięcia się reagowali śmiechem. Poza tym, gdy wydawało mi się, że robi się trochę luźniej bo wysiadało 5 osób, to zaraz na ich miejsce wsiadało 7.
Autobus w Nepalu nie ma ograniczonej liczby miejsc
Nie wiem jak to się dzieje, że tak przeciążony autobus jest w stanie jechać. Zwłaszcza, że droga jest wąska, często z jednej strony skała z drugiej przepaść a do tego zakręty. Jak się siedzi w części luksusowej, to się tego nie widzi. Jak się siedzi tuż za kierowcą, to niestety widzi się wszystko.
W przypadku gdyby nagle popsuły się hamulce, to raczej nie byłoby szans na szczęśliwe zakończenie. Już nie wspomnę o tym, co by było, gdyby kierowca nie wyrobił na zakręcie. Mam wrażenie, że dla Nepalczyków to wszystko jest normalne. Mają totalne zaufanie do kierowcy. Podczas tej wycieczki były dwa postoje, zazwyczaj jest wtedy czas na toaletę i zjedzenie czegoś.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Podczas drugiego postoju był również czas na wymianę koła.
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017
Tatopani słynie z tego, że są tam gorące źródła. Idziemy zobaczyć jak wygląda to miejsce. Dwa małe kwadratowe wybetonowane baseny, tuż obok drogi, w których siedzą głównie mężczyźni z piwem. W dodatku podejrzewam, że całe to towarzystwo zmywa z siebie brudy trekkingu. Postanawiam nie skorzystać z gorącej kąpieli.
Dość długo zastanawiamy się nad wyborem hotelu… w sumie decydujemy między trzema miejscami. W końcu wybieramy pokój za 200 rupii. Na kolację zamawiamy zupę, ale właściciel jest wściekły i chce nas wyrzucić, bo powinnyśmy zamówić danie główne inaczej cena pokoju wzrasta. Chciałysmy pójść do jakiegoś lokalnego baru na pierożki momo, a wieczorem zjeść tylko zupę, ale taka opcja nie wchodzi w grę. Zatem zamawiamy momo w hotelu, które kosztuje 2-3 razy więcej niż w barze obok. Podczas trekkingu zazwyczaj zamawia się posiłki wcześniej ponieważ wszystkie gotowane są w tym samym czasie.
Idziemy zatem do lokalnego baru na kawę. Dostajemy rozpuszczalną lurę, ale dobrze jest posiedzieć w takim miejscu. Robimy mały spacer po wiosce, ale w sumie nie ma tam nic specjalnego.
Tatopani, Nepal, 2017
Tatopani, Nepal, 2017
Tatopani, Nepal, 2017
Tatopani, Nepal, 2017
Po raz pierwszy podczas trekkingu nadchodzi ulewa. Czuć też w powietrzu trochę inny klimat, robi się bardziej dżunglowo.
Wieczorem idziemy jeszcze na herbatę. Gaśnie prąd, więc siedzimy przy świeczkach. W sumie nie rozmawiamy za dużo. Wiemy, że powoli ta przygoda się kończy. Wiemy też, że za chwilę każda z nas rozpocznie swoją wędrówkę. Na kolację zjadamy pierożki momo i tym razem zastanawiamy się nad tym, co dalej. Chciałam iść na wschód słońca na Poon Hill, ale mam na to tylko dwa dni, bo inaczej nie zdążę na samolot. @asiaer chce zostać dłużej w Nepalu, więc nie jest ograniczona czasowo, natomiast kolano boli ją na tyle, że nie będzie w stanie zrobić tego ostatniego podejścia w dwa dni. Ja nie chcę ryzykować, że utkniemy w górach na dłużej. Podejmuję decyzję. Następnego dnia rozpoczynam już samotną podróż i jadę do Pokhary.
@asiaer szuka jeszcze innego rozwiązania, ale nie znajduje. Dla mnie trekking się kończy w tym miejscu… ale nie kończy się jeszcze moja nepalska przygoda.
Udaję, że w łazience wcale nie widziałam wielkiego pająka...
Tatopani, Nepal, 2017
- Annapurna Circuit Trek cz1
- Annapurna Circuit Trek cz2
- Annapurna Circuit Trek cz3
- Annapurna Circuit Trek cz4
- Annapurna Circuit Trek cz5
- Annapurna Circuit Trek cz6
- Annapurna Circuit Trek cz7
- Annapurna Circuit Trek cz8
- Annapurna Circuit Trek cz9
- Annapurna Circuit Trek cz10
- Annapurna Circuit Trek cz11
- Annapurna Circuit Trek cz12
- Annapurna Circuit Trek cz13
- Annapurna Circuit Trek cz14