Mój dzienniczku kochany.
Dzień dziś był niezwykłe intensywny, co widać po wyniku nabitym na liczniku (Wow, ale się rymy kleją;)
Od rana wiadomo - praca, praca, praca. Ale po pracy- próba!
W pracy słuchałem dziś czegoś, czego praktycznie nie słucham;) Otóż słuchałem utworów swojego zespołu:)
Tak się składa, że w Sobotę w Otwocku zagramy seta złożonego z kawałków znajdujących się na płycie "Rotmistrz".
Zagramy po prostu całą płytę na żywo.

źródło
Jest to o tyle nietypowe, że gramy tego seta bardzo rzadko, w związku z tym "schematów grania" - takiej swoistej "mapy drogowej" niektórych utworów - po prostu nie pamiętam zbyt dokładnie.
Najlepszym rozwiązaniem tego problemu, byłoby poćwiczenie sobie przed próbą tych kawałków. Po prostu usiąść z muzyką na uszach do garów i heja!
Niestety, jak zwykle problemem jest brak czasu. Moim rozwiązaniem na to, jest słuchanie utworów w trakcie pracy.
Mózg to wspaniała maszyna, a pamięć mięśniowa to taka zajebista umiejętność, którą można wykorzystać w takich sytuacjach.
Wystarczy posłuchać utworu, a na próbie - od pierwszego riffu na gitarze - ręce i nogi same wiedzą co robić. Ja staram się im nie przeszkadzać, zanurzając się po prostu w muzykę. Nie pilnuję "na siłę" dokładnej frazy (tego w co mam uderzyć w danym momencie), a raczej staram się płynąć z muzyką, zwracając jedynie uwagę na poszczególne części utworu (zwrotka, refren, bridge itd). Opierając się na szkielecie kawałka, buduję na bieżąco wersję zbliżoną do oryginału.
Bardzo lubię grać utwory z tej płyty. Pod względem perkusyjnym (jeśli mówimy o odczuciach w trakcie grania), są one dość zróżnicowane. Cała płyta jest nasycona dwójkami granymi na centrali, jest też sporo różnych patentów do zagrania na podwójnej stopie.
Momentami kawałki wymagają sporej dawki koncentracji, i dopilnowania techniki i precyzji uderzeń, jak choćby w utworze "Modlitwa"
W środku setlisty znajduje się utwór "List".
Jedyna, od początku do końca, nasza koncertowa ballada. I mimo, że wydawałoby się, że nie mam tam co robić, to właśnie minimalizm grania wymaga maksymalnego skupienia. Na płycie słuchać djembe, ale koncertowo gram to na zestawie, używając jedynie hi-hatu i floortoma, grając na nim pałkami do kotłów.
Utworem, w którym mogę sobie pohasać, i zdać się totalnie na pamięć mięśniową, jest utwór Ochotnik.
Ten utwór jest również szczególny z innego względu. Można powiedzieć, że powstał on w czasie naszej wyprawy - gdy dane nam było odtworzyć szlak ucieczki rotmistrza Pileckiego z Auschwitz.
Pewnie (w oparciu o wspomnienia tej wyprawy) łapię niezwykłe flow grając ten kawałek.
W większości utworów można "przycisnąć" i srogo powalić w gary, choćby w utworze "A ty żołnierzu..."
Sobotni set będzie wyjątkowo krótki, zaledwie 40 minut. Tyle też zagrałem na dzisiejszej próbie. I w 40 minut udało mi się nastukać na licznik około 4500 .
Początek próby:

I koniec próby:
